|
Źródło: Filmweb |
„Wspomnienia nas definiują” – temu stwierdzeniu,
umieszczonemu na okładce książki S. J. Watsona, trudno odmówić prawdziwości.
Wyobraźmy sobie jednak sytuację, w której nasz umysł nie jest w stanie
gromadzić wspomnień, a my każdego dnia musimy definiować siebie, swoją
osobowość na nowo. To właśnie przeżywa Christine Lucas –
ponadczterdziestoletnia kobieta, która budząc się co rano u boku obcego
mężczyzny, jest przekonana, że zabalowała na srogo zakrapianej studenckiej
imprezie. Co rano wchodzi do łazienki i spogląda w lustro. Widzi w nim obcą
twarz, w której dopiero po dłuższej chwili rozpoznaje siebie. Przy lustrze
dostrzega fotografie – jest na nich ona i mężczyzna, ten sam, który śpi w
pomieszczeniu obok. Przygląda się swojemu ciału – na twarzy odnajduje
zmarszczki, których jeszcze wczoraj nie było, dostrzega, że ramiona i uda są
mniej jędrne niż ostatnio. Konstatuje więc, że jest kobietą w sile wieku. To
tym bardziej ją przeraża, bowiem nie wie, jak to możliwe, że wczoraj miała lat
dwadzieścia, a dziś ma prawie pięćdziesiąt. Z zamyślenia wyrywa ją głos
mężczyzny, który pyta, czy wszystko z nią w porządku i prosi, by zeszła na
śniadanie. Gdy siedzą w kuchni i piją poranną kawę, mężczyzna opowiada historię ich wspólnego życia – mówi, że skończyła studia, napisała doktorat, a
potem zdarzył się TEN wypadek. Wypadek, którego wynikiem była amnezja Chistine –
choroba, której niestety nie da się wyleczyć.
Byłaby to historia do bólu prosta, a nawet odrobinę
harlequinowa, gdyby nie fakt, że każdego ranka, po tym jak mężczyzna wychodzi z
domu, Christine odbiera telefon. Głos w telefonie przedstawia się i informuje,
że jest jej lekarzem, który, w tajemnicy przez mężem kobiety, jest jej terapeutą. Okazuje się również, że Chistine prowadzi dziennik, w którym zapisuje
godzina po godzinie przebieg każdego dnia. To właśnie lektura tych zapisków
sprawia, że kobieta na nowo odkrywa swoje tajemnice, poznaje fakty, które zdają
się negować wersję wydarzeń, z którą codziennie zapoznaje ją jej mąż.
Zanim zasnę S. J.
Watsona wyróżnia się przede wszystkim całkiem niezłą narracją psychologiczną.
Autor w sposób naprawdę umiejętny (a warto dodać, że książka ta jest jego
debiutem) ukazał wewnętrzne rozterki bohaterki oraz to, jak bardzo każde
kolejne wydarzenia przytłaczają Christine, jak pogłębiają jej zagubienie.
Na uwagę zasługuje jednak kreacja głównej bohaterki. Z
jednej strony, w przytaczanych przez siebie wspomnieniach z czasów studenckich,
Christine jawi nam się jako kobieta niezależna, znająca swoją wartość i, jak
sama podkreśla, nienawidząca mężczyzn. Z drugiej strony natomiast,
zaznajamiając się z rozterkami i przemyśleniami bohaterki, można odnieść
wrażenie, że jedyną wartością jest dla niej mąż. Christine cały czas próbuje
zdefiniować samą siebie w relacji do mężczyzny. Pojawia się to również wtedy,
gdy ma już pewność, że mąż nie jest z nią szczery.
Niemniej jednak, do książki S. J. Watsona warto sięgnąć. Chociażby
po to, by móc ją porównać z ekranizacją, która parę dni temu miała swoją
premierę.
|
Źródło: Wyd. Sonia Draga, 2012 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz